Trybunał orzeka czy zapisy prawa są zgodne czy niezgodne z Konstytucją Rzeczypospolitej. Nie pisze nowych ustaw. Bada to, co już jest. 119 posłów z różnych partii (PiS, PSL, Kukiz’15) zwróciło się do TK z wnioskiem o zbadanie zgodności z Konstytucją dwóch przepisów ustawy o planowaniu rodziny z 1993 r. dotyczących możliwości aborcji eugenicznej, tj. w przypadku podejrzenia choroby dziecka lub jego upośledzenia. Wniosek w żaden sposób nie dotyczy innych przypadków aborcji (zagrożenie życia matki, gwałt czy kazirodztwo), badań prenatalnych, środków antykoncepcyjnych. Dotyczy wyłącznie przypadku, w którym zabija się dziecko w łonie matki z uwagi na podejrzenie niepełnosprawności lub jego niepełnosprawność. Co stanowi sama Konstytucja z 1997 roku, której w ostatnich latach środowiska liberalno-lewicowe broniły na ulicach i do dziś noszą na koszulkach? Art. 38 stwierdza:
Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia.
Warto zwrócić uwagę, że nie ma tu określenia od kiedy zaczyna się życie (od poczęcia czy do urodzenia). Tę kwestię podniósł jednak Trybunał Konstytucyjny pod przewodnictwem prof. Andrzeja Zolla w orzeczeniu z dnia 28 maja 1997 r. (sygn. akt K 26/96), w którym stwierdził:
Demokratyczne państwo prawa jako naczelną wartość stawia człowieka i dobra dla niego najcenniejsze. Dobrem takim jest życie, które w demokratycznym państwie prawa musi pozostawać pod ochroną konstytucyjną w każdym stadium jego rozwoju. Wartość konstytucyjnie chronionego dobra prawnego jakim jest życie ludzkie, w tym życie rozwijające się w fazie prenatalnej, nie może być różnicowana. Brak jest bowiem dostatecznie precyzyjnych i uzasadnionych kryteriów pozwalających na dokonanie takiego zróżnicowania w zależności od fazy rozwojowej ludzkiego życia. Od momentu powstania życie ludzkie staje się więc wartością chronioną konstytucyjnie. Dotyczy to także fazy prenatalnej. Objęcie tej fazy życia ludzkiego ochroną konstytucyjną znajduje zresztą potwierdzenie w ratyfikowanej przez Rzeczpospolitą Polską 30 września 1991 r. Konwencji Praw Dziecka, której preambuła deklaruje w akapicie dziesiątym, nawiązując do Deklaracji Praw Dziecka, iż dziecko z uwagi na swą niedojrzałość fizyczną oraz umysłową, wymaga szczególnej opieki i troski, a zwłaszcza właściwej ochrony prawnej, zarówno przed, jak i po urodzeniu. Ujęcie tej reguły w preambule Konwencji musi prowadzić do wniosku, iż zawarte w Konwencji gwarancje odnoszą się również do prenatalnej fazy ludzkiego życia.
Prof. Andrzej Zoll zabrał głos także teraz, po ostatnim orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego. Na antenie TVN24 przypomniał, że należy pamiętać o prawach dziecka.
W tej całej dyskusji pomija się zupełnie prawo dziecka. To słowo używam zupełnie świadomie. Jeżeli się spojrzy na ustawę z 6 stycznia z 2000 roku o Rzeczniku Praw Dziecka, to art 2. ust. 1 tej ustawy mówi, że dzieckiem jest człowiek od poczęcia do pełnoletniości
— podkreślił były prezes Trybunału Konstytucyjnego.
Nie mamy więc do czynienia z wprowadzeniem żadnej nowej ustawy. Mamy jedynie orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, który stwierdza fakty prawne.
Brutalny atak
Agresywna panika, którą napędzają politycy lewicy i totalnej opozycji oraz środowiska lewicowo-liberalne jest niczym innym jak cynicznym wykorzystaniem momentu do przeprowadzenia ulicznej rewolty. Zmanipulowani aktywiści maszerują i demolują. Przekłamany przekaz sączy się w mediach i zalewa portale społecznościowe. Okazuje się, że ogromna część społeczeństwa jest tak dalece zanurzona w relatywizmie, tak niezdolna do zdrowej analizy sytuacji i krytycznego myślenia, że błyskawicznie ten przekaz przyjmuje.
Skrajnie lewicowe bojówki robią zadymy, organizacje feministyczne i mniejszościowe realizują własny program, a pozbawieni wszelkich norm liderzy lewackich kolektywów rzucają hasła radykalnych działań.
Dym ma być nie tylko na ulicach. Ma być też w kościołach. Dzisiejsze Msze święte w wielu miejscach zostały zakłócone protestami. Świątynie zostały zniszczone wulgarnymi napisami. Co będzie dalej?
Dobrze wiemy do czego prowadzi takie rozhuśtanie emocji. Lewica ma ogromne doświadczenie w terroryzowaniu i zastraszaniu społeczeństw. Potrafi wykorzystać czynnik destrukcyjny do przeprowadzenia rewolucji. A ponieważ rewolucja kulturowa przebiegła pomyślnie już niemal w całej Europie, zirytowani inżynierowie nowego ładu społecznego chcą nareszcie zrealizować ją także w Polsce. Nie będzie więc miękkiej gry. Kolejne grupy zmanipulowanych ludzi przyłączą się do protestów. Celem będzie nie tylko PiS, ale i Kościół. Bo w istocie to atak wymierzony w rozmontowanie systemu moralnego, złamanie kręgosłupa wartości i zasad właściwych zdrowemu społeczeństwu. Można więc spodziewać się najbardziej wulgarnych działań. Za przykład niech posłuży zdziczały wręcz atak na katolików, który miał miejsce w listopadzie 2013 roku podczas Krajowej Konferencji Kobiet w Argentynie.
Aktywiści przenieśli swoje rewolucyjne postulaty na ulice San Juan z zamiarem wprowadzenia własnych porządków w jednym z kościołów. Hordy rozjuszonych feministek, lesbijek i gejów, ruszyły na świątynię, by dokonać zniszczeń i profanacji. O planowanym zamachu dowiedzieli się tamtejsi katolicy, którzy przybyli na miejsce by bronić kościoła. Otoczyli katedrę zwartym kordonem i odmawiając różaniec blokowali dostęp do katedry przez rozjuszonymi feministkami. Te zdjęcia porażają. Siedmiotysięczny tłum wykrzykiwał antyklerykalne i bluźniercze hasła. Modlący się katolicy byli lżeni, opluwani i wulgarnie prowokowani. Nie wpuścili jednak do świątyni lewackiej dziczy. Żądne sukcesu antyklerykalne bojówki dały upust swojej nienawiści w inny sposób. W wielkim ognisku przy wtórze ryków i gwizdów, pod znakiem tęczowej flagi, spalono kukłę papieża Franciszka – ich rodaka.
Zaledwie tydzień temu oglądaliśmy szokujące zdjęcia ze stolicy Chile, gdzie lewackie bojówki podpalały kościoły.