Stało się już niemal tradycją, że podczas świat Zmartwychwstania, kiedy wsłuchujemy się w radosne „Alleluja” głoszące zwycięstwo Chrystusa nad śmiercią, docierają do nas smutne informacje o zamachach na katolickie świątynie. Tak było w 2014 roku w Lahore, gdzie zginęły 72 osoby, w tym 30 dzieci. Podobne wiadomości dochodzą również w okresie świąt Bożego Narodzenia. W 2010 roku Boko Haram w zamachach na kościoły zabiło 40 osób. Sytuacja powtórzyła się 25 grudnia 2011 r. – w kilku zamachach śmierć poniosło wówczas 27 osób.
Milczenie świata
Kiedy siedzieliśmy przy świątecznych stołach i składaliśmy sobie życzenia, również w tym roku zaczęły napływać informacje o strasznych wydarzeniach na Sri Lance. Liczba zabitych ciągle rosła, a liczba rannych podawana w setkach przerażała. Kiedy media zaczęły nagłaśniać atak, księża spontanicznie zaczęli modlić się z wiernymi, ale zabrakło jakiegoś wyraźnego aktu solidarności jak przy pożarze katedry Notre Dame, nie zabiły wszystkie dzwony. Warto też zauważyć, jak trudno przechodziło niektórym wydusić, że chodziło o chrześcijan! Do rangi symbolu urosła wypowiedz Baracka Obamy, który mówił o „wyznawcach Wielkanocy” zabitych podczas zamachów. To milczenie zaczyna być porażające. Gdy jestem w Syrii czy Iraku, to tamtejsi chrześcijanie proszą nas, abyśmy byli „ich głosem”, bo oni głosu nie mają. Czy my, katolicy, żyjący w pokoju i we względnym dobrobycie, potrafimy wołać w imieniu tych, którzy są mordowani, wypędzani ze swoich domów, których świątynie są niszczone! Potrzeba tak niewiele, a jakże często i z tego obowiązku się zwalniamy. Wyobraźmy sobie śmierć tylu muzułmanów czy Żydów. Jak szerokim echem przetoczyłyby się te informacje przez wszystkie media. Obudźmy się, przestańmy być wreszcie Kościołem milczenia! Kiedy w USA nakręcono film „Innocence of Muslims (”Niewinność muzułmanów„), w którym prorok Mahomet jest przedstawiony jako kobieciarz i pedofil, przed placówkami dyplomatycznymi USA w Egipcie i Libii odbyły się krwawe demonstracje. W Libii zabito ambasadora USA Chrisa Stevensa i trzech innych dyplomatów. W Kairze wdarto się na teren ambasady i podarto flagę USA. Szturm przypuszczono na ambasadę USA w Jemenie. Amerykanie, wystraszeni skalą protestów, znaleźli sposób na zatrzymanie rozpowszechniania filmu. Oczywiście nie zachęcam nikogo do palenia ambasad, jednak zatrważa i smuci, jeśli w ponoć katolickim kraju, jak przedstawiana jest Polska, kiedy pseudoartysta podrze Biblię, to nawet niektórzy duchowni bronią tego aktu jako wyrazu wolności słowa. Dla kogo mieć większą litość? Bluźniercze sztuki i instalacje antyreligijne wystawiane za pieniądze z podatków, przyzwalanie na niszczenie wszelkich świętości i autorytetów, jak choćby osoby św. Jana Pawła II, musi skutkować obojętnością, ”spychologią„ – niech inni to za mnie załatwią. Zanim dojdzie do zamachów czy mordów, to wcześniej pojawiają się drwiny, bluźnierstwa, profanacje. Jest to swoiste sondowanie, jak daleko antykatolickie działania można realizować w danej społeczności. W Orisie w 2007 r. niszczono jedynie dekoracje świąteczne, ale już w 2008 roku mordowano chrześcijan, palono szkoły, domy i kościoły.
Statystki przerażają
Ostatnie dane napawają nieco optymizmem, pokazując, że liczba chrześcijan zabijanych za wiarę maleje. Dane za ubiegły rok podane za Center for Studies on New Religions mówią o 90 tys. chrześcijan zabitych w 2018 roku. Jakie są przyczyny takiej sytuacji? Jest ich wiele. Samobójcze zamachy na Sri Lance na kościoły oraz hotele, w których zatrzymują się zachodni turyści, są przejawem ”globalnych odrażających prześladowań chrześcijan„ – napisał znany katolicki publicysta, John Allen, na łamach ”Washington Post„. Najbardziej szokującym aspektem tej rzezi jest to, że nie jest ona szokująca – jest przewidywalną częścią odrażającej, globalnej tendencji. Allen zwraca uwagę, iż chrześcijanie są najliczniejszą grupą religijną współczesnego świata i najczęściej stają się celem ataków. Chrześcijanie stanowią 31 proc. ludności współczesnego świata, podczas gdy muzułmanie 24 proc. Warto też odnotować, że chrześcijanie i świątynie chrześcijańskie są celami ataków nie tylko islamskich fanatyków, lecz radykałów wszelkiej maści i odcieni. Ataki na chrześcijan, zdaniem Allena, są często spowodowane ”błędnym identyfikowaniem chrześcijaństwa z Zachodem i zachodnią polityką zagraniczną„. Doświadczyli tego chociażby wyznawcy Chrystusa w Iraku, gdyż utożsamiano ich z najeźdźcami, czyli wojskami koalicyjnymi. W kontekście milczenia Europy w kwestii krwawych prześladowań chrześcijan na ciekawy aspekt zwrócił uwagę prof. Ryszard Legutko. Mówi on o antychrześcijańskim kompleksie Starego Kontynentu, wyrastającym z okresu oświecenia, które w wydaniu francuskim było wybitnie antykatolickie i antyklerykalne. Warto też wskazać na hipokryzję lewicy europejskiej, która z jednej strony naciska na przyjmowanie uchodźców, z drugiej odmawia tego prawa chrześcijanom, konwertytom na chrześcijaństwo, którym grozi śmierć w ich ojczyznach. Niestety, w sytuacji dużej ilości ataków na chrześcijan i braku reakcji społeczności międzynarodowej grozi nam znieczulenie na los naszych braci i sióstr. Gdy od lat oglądamy wiadomości z Iraku (w 2003 r. było tam 1,5 mln chrześcijan, dzisiaj jest ok. 300 tys.) czy z Syrii i na paskach na ekranie widzimy 10, 20 czy 100 zabitych chrześcijan, to po kilku latach przestaje to poruszać.
Dramat kobiet
Bardzo bolesnym aspektem prześladowania chrześcijan jest porywanie dziewcząt lub młodych kobiet i na siłę wydawanie ich za mąż za muzułmanów. Często robi im się kompromitujące zdjęcia i grozi, że jeśli tylko podejmą próbę ucieczki, zostaną one opublikowane w internecie. Te młode dziewczyny nie mają już wyboru i skazane są na życie w obcym środowisku. Tylko w Pakistanie, gdzie chrześcijanie to około 2 proc. z około 193 mln mieszkańców, szacuje się, że rocznie porywanych jest około 800 dziewcząt! Podobna sytuacja ma miejsce w Egipcie i dotyczy Koptów. Bolesne jest również to, że zarówno w Pakistanie, jak i Egipcie wojsko czy policja często odmawia wszczęcia poszukiwania zaginionej córki. Rodzice pozostają bezradni wobec machiny państwa zdominowanego przez urzędników muzułmańskich, gdyż wiele zawodów jest zamkniętych dla chrześcijan. Te małe i biedne wspólnoty wkładają wiele wysiłku w prowadzenie szkół. Wychodzą z założenia, że dzieci, które razem siedzą w ławce, grają w piłkę, nie sięgną później po broń przeciw swemu koledze. W ubiegłym roku 90 tys. naszych sióstr i braci zostało zamordowanych tylko dlatego, że wierzyli w Chrystusa. 90 tysięcy tragedii, bólu i smutku. A za każdą z tych liczb stoi często tragedia najbliższych. Czy zrobiliśmy wszystko, aby do tego nie doszło? Czy byliśmy ich głosem? Czy może już zafundowaliśmy sobie luksus milczenia?!
Wszyscy pragnący wesprzeć darowizną ofiary zamachów na Sri Lance mogą dokonać wpłaty na konto: PKO BP o/ Warszawa 87 1020 1068 0000 1402 0096 8990 tytułem: Pomoc dla Sri Lanki albo Sri Lanka Ks. prof. Waldemar Cisło Autor jest dyrektorem Sekcji Polskiej Stowarzyszenia Papieskiego Pomoc Kościołowi w Potrzebie.
Artykuł opublikowany na stronie: https://naszdziennik.pl/wiara-przesladowania/208443,oblicza-meczenstwa.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz