12 listopada 2021

Haiti: Musimy wyjechać na jakiś czas


Boże, Skało moja, na którą się chronię,
Tarczo moja, Mocy zbawienia mego i moja Obrono.

Wzywam Pana, godnego chwały,
i wyzwolony będę od moich nieprzyjaciół (Ps 18)


Z bólem serca, w porozumieniu z naszymi przełożonymi, podejmujemy decyzję o wyjeździe z Haiti na jakiś czas. Kiedy i czy się uda – jeden Pan Bóg wie. Kończy się gaz, na którym tu się gotuje, nie ma paliwa, nie ma leków, nie pracuje nasza mobilna przychodnia, niemożliwe staje się dla nas wyjście gdziekolwiek z misji. Nie mamy jak ugotować dla dzieci ani pomagać matkom niemowląt. Szkoły, które opłaciłyśmy dla tak wielu dzieci, nie pracują albo nie pracują normalnie. Nasz kolor skóry i fakt, że mówimy po angielsku, bardzo utrudnia nam funkcjonowanie. Amerykanie przez wielu są tu irracjonalnie uważani za samo zło. Ci, którzy porwali 16 amerykańskich misjonarzy i jednego Kanadyjczyka, twierdzili, że to zemsta za haitańskich migrantów zawracanych przez USA. Zażądali za porwanych 17 milionów dolarów. Dotąd nic nie wiadomo o ich losach. Większość wolontariuszy i organizacji pomocowych już z Haiti wyjechała. W pobliżu Jacmel została jeszcze tylko misja sióstr z Dominikany. I my. Ostatni obcokrajowiec w mieście, Ricardo z Ameryki Południowej, prowadzący sklep w Jacmel, pytał, czy możemy mu pomóc wydostać się z Haiti, choć jego sklep ochraniają mężczyźni z karabinami.



Przywódcy gangów udzielają wywiadów miejscowej prasie pod własnym nazwiskiem i otwarcie pokazując twarz – nikt już nie egzekwuje prawa. Haiti rozpadło się na obszary kontrolowane przez gangi, które szantażują prowadzących jakąkolwiek działalność zarobkową czy społeczną. Ustał ruch w kraju – gangi kontrolują porty i drogi, okradają transporty, mordują lub porywają kierowców ciężarówek, żądając za nich okupu. Niemożliwe jest przemieszczanie się po lądzie, dlatego ludzie szukają alternatyw: wczoraj w naszym rejonie zatonęła przeładowana łódź – zginęło co najmniej 19 osób. Nie można ich było ratować, bo nie było paliwa. W piątek wieczorem doszło do zamachu na urzędnika zaangażowanego w śledztwo w sprawie zamordowania prezydenta. Zamachy stały się „normalną” formą uprawiania polityki. Ruszyła fala uciekinierów z kraju: co jakiś czas amerykańskie służby graniczne informują o wyłowieniu z morza rozbitków, którzy próbują drogą morską wydostać się z Haiti. Czytam te wiadomości z coraz większym smutkiem. Ten kraj się pogrąża i nie widać po ludzku żadnej nadziei.



Módlcie sie z nami…



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz