26 maja 2019

Handel obwoźny, czyli czego mieszkańcy miast i miasteczek nie wiedzą o robieniu zakupów

Są w Polsce takie miejsca, w których nie ma sklepu. A mieszkańcy zakupy i tak robią. Wywieszają na płocie białą foliówkę i cierpliwie czekają. Muszą tylko nasłuchiwać, czy gdzieś w oddali nie słychać wesołej muzyki. Słychać? Znaczy, że sklep właśnie podjeżdża.
Biała foliówka powiewa na krzewie kilka metrów od głównej drogi. - Eh, ludzie wyrzucają śmieci i później leży ten plastik wszędzie - pomyśli ktoś, kto przypadkiem znajdzie się we wsi Rowy czy Krzyż na wschodnim Mazowszu.
To niedaleko granicy z województwem lubelskim, półtorej godziny drogi samochodem z Warszawy. Daleko stąd do głównych szlaków komunikacyjnych. Domy porozrzucane są na dużej przestrzeni, mieszkańców jest niewielu.
Foliówka na płocie to czytelna informacja, którą znają wszyscy w okolicy. To taki kod. Znaczy po prostu "chce zrobić zakupy, proszę zatrzymać samochód". Nie ma płotu? To foliówkę można powiesić na pobliskim krzaku. Tyle wystarczy.

Gdzie Żabka i Biedronka nie zrobią promocji

Są w Polsce takie miejsca, w których nie ma sklepu. Albo jest, ale bardzo słabo wyposażony i otwarty przez kilka godzin dziennie.
Gdy zabraknie mleka do kawy, to trzeba na to machnąć ręką. Nikt nie będzie specjalnie jechał pięć lub więcej kilometrów, by coś kupić. Gdy może dojechać, to jeszcze pół biedy. Może ktoś się "szarpnie". Gorzej, kiedy zdrowie już nie pozwala wsiąść na rower, a dzieci mieszkają w mieście. Wtedy trzeba poczekać kilka dni aż przyjadą i przywiozą zapasy jedzenia na kolejny tydzień. I tak tydzień po tygodniu. Od dostawy do dostawy. Więcej...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz