Aborcja, również bardzo ciężko chorego dziecka, pozostawia uraz na całe życie. Na dodatek nie ma szans, aby się z dzieckiem pożegnać.
KAI: Ostatnie wydarzenia w Polsce wszystkich nas poruszają. Jak Pani ocenia obecną sytuację po ogłoszeniu wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji eugenicznej?
Ewa Kowalewska: Wyrok TK przyjęliśmy z ulgą, bo legalna selekcja ludzi w Polsce była sprawą niezwykle poważną. Przyznaję jednak, że obecna sytuacja jest bardzo trudna, gdyż dominują emocje i agresja. To nie mieści się w żadnej formule dysputy społecznej i robi wrażenie, że ktoś wykorzystuje sytuację w zupełnie innym celu niż deklarowany. Od razu widać, że zdrowie ludzi czy bezpieczeństwo dziecka nie ma tutaj większego znaczenia. Ataki na kościoły, przerywanie Eucharystii, to są sytuacje, jakich dotychczas nie było w polskiej historii. Tego nie robili nawet komuniści. Atak na Kościół nie jest przypadkowy. To jest konsekwentna akcja podrywania jego autorytetu. Najlepiej to podsumował abp. Stanisław Gądecki przypominając, że stanowisko Kościoła ws. aborcji jest znane od zawsze i niezmienne.
Wiele młodych dziewczyn, ewidentnie „napuszczonych” i pełnych gorącego oburzenia, robi awantury, ale zupełnie nie rozumie, że są zmanipulowane, oszukane i kompletnie pogubione. To nie przypadek! Od trzech lat staram się pokazać na przykładzie Irlandii, że celem przeciwnika jest właśnie młodzież. Przejęcie młodych i wmówienie im – że kobiety są przez Kościół i prawicowych polityków straszliwie krzywdzone – i na tej bazie wzbudzenie młodzieńczego buntu, spowoduje, że już za kilka lat ci młodzi sami całkowicie zmienią naszą rzeczywistość. To jest największe zagrożenie obecnej sytuacji!
KAI: Czy rzeczywiście te dziewczyny nie wiedzą, co czynią? Przecież powinny mieć wiedzę, choćby wyniesioną ze szkoły na temat rozwoju prenatalnego człowieka?
– Wydaje się, że coś zgubiliśmy w podstawowej edukacji i one naprawdę tej wiedzy nie mają, co powoduje, że łatwo ulegają propagandzie i wykrzykują hasła nie mające żadnego odniesienia do faktów biologicznych. Wrzeszczą, wyzywają, przeklinają, atakują, ale tak naprawdę nie wiedzą, o co chodzi. Ma to robić wrażenie spontanicznej reakcji pokrzywdzonych kobiet, ale jak przyjrzeć się lepiej, za ich plecami stoją zakapturzeni mężczyźni, którzy tworzą świetnie przygotowane i wyposażone zaplecze. Całość ma wszędzie podobny scenariusz, więc robi wrażenie znakomicie zorganizowanej i dofinansowanej akcji.
KAI: One krzyczą, że bronią kobiet, które będą umierać i cierpieć, jeżeli nie będą mogły dokonać aborcji. To bardzo mocne argumenty?
– Argumenty te są oparte na fałszywych założeniach. Zakładają, że aborcja jest bezproblemowa i bezpieczna, co nie jest prawdą. Cierpienie zawsze towarzyszy aborcji, która pozostawia ślad na całe życie. Nie można zanegować biologicznego faktu, że jak dziecko się poczęło i rozwija w łonie mamy, to istnieje, rozwija się i z czasem musi się jakoś wydostać na świat – żywe albo martwe. Aborcja powyżej 20 tygodnia ciąży nie jest prostym zabiegiem. Te dziewczyny wmawiają sobie, że zabicie chorego dziecka w łonie matki jest bezproblemowym pozbyciem się problemu na zawsze. To nie jest prawda! Dziecko ginie, cierpienie pozostaje. Aborcja, również bardzo ciężko chorego dziecka, pozostawia uraz na całe życie. Na dodatek nie ma szans, aby się z dzieckiem pożegnać, przytulić je, ochrzcić, zrobić pamiątkowe zdjęcie, godnie pochować i odpłakać żałobę, Pozostaje ciężki uraz oraz powikłania i fizyczne, i psychiczne, i duchowe. Te młode dziewczyny na ulicach żądają, aby stało się coś fizycznie niemożliwego. Oczekują, że zabicie dziecka usunie całkowicie problem, tak jakby cofnął się czas, a ono nigdy się nie poczęło. Po prostu ideologizują zgodnie ze swoimi oczekiwaniami. Natury jednak oszukać się nie da!
Mam poważną wątpliwość czy te młode, manifestujące feministki w ogóle zapoznały się z orzeczeniem TK? Ta rozprawa dotyczyła tylko przypadku, „gdy istnieje duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu (poczętego dziecka) albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu”. Czy się to komuś podoba czy nie, nie podważono możliwości wykonania legalnej aborcji w sytuacji, gdy zagrożone jest życie i zdrowie matki oraz gdy ciąża powstała na skutek czynu zabronionego. Decyzja TK jest jasna, zgodna z prawem i „odkręcić” się jej nie da.
KAI: Te dziewczyny żądają praw dla kobiet, ale czy obchodzą ich chore prenatalnie dzieci, które się usuwa?
– Każde dziecko w okresie prenatalnym nazywają płodem i odmawiają mu człowieczeństwa, negując fakty biologiczne. Ale przecież płód to termin określający tylko fazę rozwoju człowieka, tak jak noworodek, niemowlę itd. Chore dziecko jest dla nich niczym, zbędnym balastem, który należy jak najszybciej usunąć i wyrzucić. To dotyczy tak samo dzieci przed urodzeniem, jak i tych, które się już urodziły. W Holandii w ramach programu eutanazji można za zgodą rodziców i lekarzy zabić już urodzone dziecko, tylko dlatego, że jest chore lub obciążone wadą genetyczną. Natomiast należy przypomnieć, że w prawie międzynarodowym nie ma czegoś takiego, jak prawo kobiet do aborcji.
KAI: Pojawia się argument, że trzeba ”usunąć” chore dziecko, aby nie cierpiało po urodzeniu!
– Wiele osób jest o tym przekonanych. To nieprawda! Podczas aborcji powyżej 20 tyg. ciąży dziecko bardzo cierpi, najczęściej się dusi i jest to wyjątkowa tortura. Po urodzeniu, jeżeli ma cechy letalne, które uniemożliwiają mu przeżycie, może otrzymać prawidłową opiekę paliatywną i środki przeciwbólowe. W Polsce działa już wiele hospicjów perinatalnych, ale większość społeczeństwa o tym nie wie. Nawet lekarze nie wiedzą i nie kierują do nich w tak trudnych przypadkach. Tam można uzyskać wszechstronną pomoc i dla matki, i dla dziecka. Zarówno przed porodem, jak po. Dziecku należy się prawidłowa opieka paliatywna, której celem jest powstrzymanie bólu, jeżeli śmierć jest nieuchronna.
KAI: Czy chore dziecko należy ratować za wszelką cenę?
– Dla wielu osób życie chorego dziecka nie jest warte przeżycia. Wolą go nie ratować, aby umarło i aby nie mieć z nim dalszych problemów. Nie mówimy tutaj o tzw. uporczywej terapii czyli leczeniu wbrew logice i na siłę, ale o celowym zadawaniu śmierci. Zabicie człowieka z powodu złego stanu zdrowia to typowe rozwiązanie eugeniki. To selekcja ludzi i skrajna dyskryminacja. Co mogą o tym powiedzieć rodzice chorych dzieci? One przecież dużo rozumieją!
KAI: Pojawiło się też hasło „piekło kobiet”, którym ma być zmuszanie ich do urodzenia chorego dziecka, czy rzeczywiście decyzja o urodzeniu jest aż tak bolesna i trudna?
KAI: Co na to lekarze, którzy są specjalistami i to właśnie oni zajmują się takimi przypadkami?
– Kodeks Etyki Lekarskiej wyraźnie mówi, że w sytuacji ciąży lekarz ma pod opieką dwoje pacjentów: i matkę, i jej nienarodzone dziecko. Tymczasem 800 lekarzy napisało do TK, aby nie wydawano orzeczenia w tej sprawie. Ktoś przecież w Polsce wykonuje te aborcje. Prezes Krajowej Rady Lekarskiej porównał nawet kontynuowanie ciąży po stwierdzeniu cech letalnych u dziecka do uporczywej terapii, To skandaliczna opinia, gdyż ciąża jest zjawiskiem naturalnym, natomiast jej przerwanie drastyczną interwencją w celu jak najszybszego pobawienia dziecka życia. Lekarka jednego z warszawskich szpitali oświadczyła w telewizji, że wszystkie umówione już zabiegi będą się odbywały do czasu publikacji decyzji TK. Ona się nie wstydzi tego, co mówi, chociaż promuje eugenikę, czyli selekcję pacjentów. Czy w ogóle zdajemy sobie sprawę, że eutanazyjny program T4 realizowany przez Niemcy hitlerowskie był przeprowadzany przez znakomitych lekarzy z wysokimi tytułami naukowymi?
KAI: Pojawiła się opinia, że nie będzie już po co robić badań prenatalnych?
– To pokazuje, że były one robione w celu denuncjacji pacjenta i jego unicestwienia w sytuacji poważnej choroby. Decyzja TK daje możliwość robienia badań prenatalnych w celu zdiagnozowania problemu i leczenia małego pacjenta jeszcze w łonie matki. Współczesna medycyna pozwala na wiele zabiegów w okresie prenatalnym, które mają olbrzymie znaczenie dla ratowania zdrowia rozwijającego się w łonie matki dziecka.
KAI: Jaka jest perspektywa dla kobiet, które wiedzą, że ich dziecko urodzi się poważnie chore, będzie niepełnosprawne przez całe życie i będzie wymagało nieustannej opieki. Czy nie wymaga to heroizmu?
– Wiele młodych dziewczyn jest przerażonych perspektywą nieustannej opieki nad chorym dzieckiem. To zrozumiałe! Inaczej planują swoje życie. Nikt jednak nie zmusza ich do heroizmu, chociaż są matki, które się tego z miłości podejmują. Jeżeli opieka nad chorym dzieckiem jest z jakichś przyczyn niemożliwa, istnieje wiele możliwości rozwiązania tak trudnej sytuacji. Istnieją domy opieki, najczęściej prowadzone przez Kościół i siostry zakonne, a także przez niektóre organizacje pozarządowe. Prawa do dziecka można się zrzec i pozostawić je w szpitalu czy w Oknie Życia. Są rodziny, które adoptują takie chore dzieci i to jest prawdziwy heroizm. Tak czy inaczej chore dziecko w naszym kraju zawsze otrzyma konieczną opiekę i leczenie.
KAI: Czy podważanie zapisu w Konstytucji RP, że każdy człowiek ma prawo do życia poprzez akceptowanie wyjątków nie prowadzi do dalszego naruszania tej elementarnej zasady?
– Promocja eugeniki jest niebezpieczna dla każdego z nas. Przecież możemy zachorować lub ulec wypadkowi i wymagać nieustannej opieki, zwłaszcza na starość. Argumenty eugeniczne i promocja eutanazji są bardzo podobne: „życie nie warte przeżycia”. Koronnym argumentem legalizacji eutanazji jest „przeciwdziałanie” cierpieniu. Jest to argumentacja fałszywa, gdyż cierpienie można leczyć i mu zapobiegać w opiece paliatywnej. Początkowo ma ona dotyczyć poważnie chorych ludzi, którzy powinni wyrazić na to zgodę. Praktyka jednak jest inna. O życiu pacjenta decydują lekarze i rodzina. W tym roku w Holandii zaakceptowano eutanazję dla osób z demencją, nawet jeżeli protestują. Nikt także nie pyta o zdanie małych dzieci. Jak są poważnie chore, można je legalnie uśmiercić już po urodzeniu za zgodą rodziców. Tak więc z czasem ci sami młodzi ludzie, którzy obecnie uważają, że eugenika jest uzasadnieniem dla zabicia chorego, nienarodzonego dziecka, będą z łatwością akceptować propagandę eutanazyjną. O ile nie będzie poważnej edukacji społecznej na ten temat, która do nich dotrze, jest bardzo prawdopodobne, że już za kilka lat (a może i szybciej) wprowadzą dla nas eutanazję.
KAI: Obecnie Prezydent Duda rozważa możliwość wprowadzenia listy chorób letalnych nienarodzonego dziecka, które uzasadniałyby przeprowadzenie aborcji. Ma to na celu uspokojenie emocji społecznych, czy to dobre rozwiązanie?
– Ten pomysł jest bardzo zły. W ogóle nie sposób wyobrazić sobie, jakie schorzenia zostałyby wpisane na tę listę. U każdego pacjenta ich przebieg może być różny. Do tego dochodzą interakcje i powikłania. To byłoby otwarcie okna, które kompetentnie i zgodnie z prawem zamknął Trybunał Konstytucyjny. Czyli byłaby to ustawa łamiąca konstytucję!
Poza tym pozostawienie jakiejkolwiek możliwości pozbawienia życia osoby ludzkiej z powodu stanu zdrowia nadal byłoby akceptowaniem przez państwo eugeniki, czyli selekcji ludzi i ich dyskryminacji ze wszystkimi tego następstwami, włącznie z akceptowaniem programów eutanazyjnych już po urodzeniu. W tej sytuacji powstałaby poważna obawa, że Państwo Polskie nie zapewnia pełnej ochrony życia swoim obywatelom i zakres tych wyjątków może z czasem ulegać rozszerzeniu.
Także argument, że wprowadzenie takiego zezwolenia uspokoi nastroje społeczne jest wątpliwy. Jak widać, organizatorzy manifestacji mają inny cel i nadal będą kwestionować decyzję TK. Już dzisiaj krzyczą, że ich celem jest legalizacja aborcji na każde życzenie kobiety i obalenie rządu. Ustępowanie jedynie pokazałoby, że organizowanie zadymy na ulicach i atakowanie kościołów jest skuteczne, więc warto to kontynuować.
KAI: Co w tej sytuacji powinniśmy robić?
– Przede wszystkim należy zachować spokój, życzliwość wzajemną i nie dać się sprowokować. Musimy nadal bronić naszej wiary i naszych kościołów. Powinniśmy się modlić w intencji nawrócenia przeciwników życia. Te kobiety na ulicach często są już bardzo poranione i potrzebują naszego wsparcia i modlitwy. Naszym obowiązkiem jest też zapoznanie się z faktami biologicznymi, abyśmy mieli racjonalne argumenty podczas dyskusji. Poświęćmy czas młodym w naszych rodzinach, wysłuchajmy ich wątpliwości i żalów oraz starajmy się tłumaczyć. A przede wszystkim powinniśmy pomagać. Bardzo liczymy na rozszerzenie programu „Za Życiem”, co deklaruje rząd. Żadna rodzina wychowująca niepełnosprawne dziecko nie powinna zostać bez pomocy, która jest także obowiązkiem nas wszystkich.
KAI: Dziękujemy za rozmowę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz